Maska Avocado pre-shampoo od Kallos

Hej kochani!

Chyba każdy zna maski do włosów marki Kallos. Keratynowa, aloesowa, blueberry, banana, silk czy latte to jedne z najbardziej popularnych masek wśród włosomaniaczek. Oczywiście są to maski, których używa się w normalny sposób, nakładając je tuż po umyciu włosów na jeszcze mokre kosmyki. U jednych sprawdzały się fantastycznie, u innych nie powodowały żadnych spektakularnych efektów, jednak miały ładny zapach i fajnie wygładzały, dlatego też wiele osób ich używało i używa do dzisiaj. Sama miałam szampon i maskę z linii keratynowej w turkusowym opakowaniu, która może zapachu nie miała jakiegoś świetnego, ale nadawała fajnego wyglądu moim włosom.

Niedawno Kallos wydał nową linię masek i szamponów z olejem z awokado – Avocado. Jest to intensywnie regenerujący zestaw do włosów, po którym włosy mają być miękkie, lśniące i odżywione. Jednym z wyjątkowych cech maski jest to, że używa jej się przed umyciem włosów. Jak dotąd miałam jedną maskę Pre-shampoo z Loreala, która sprawdzała się bardzo dobrze, więc i tym razem wierzyłam, że ten szampon zachwyci mnie swoim działaniem, tym bardziej, że miałam dobre wspomnienia z maską Kallos.

Jak wglądała moja przygoda z nową maską Avocado? Czytajcie dalej.

Wybrałam jedynie maskę z prostego powodu – mam tak wiele szamponów, że na pewno znajdę taki, z którym maska będzie się dobrze dogadywać.

Opakowanie

Jak widać na zdjęciu, opakowanie jest bardzo wpasowane w uniwersalną szatę graficzną masek marki Kallos. Limonkowa naklejka z napisem Avocado – niby tak prosty wygląd, a ładny i rozpoznawalny z daleka. Opakowanie mieści 1000 ml produktu, czyli dosyć dużo jak na pojemność maski do włosów.

Sposób użycia

Kiedy odebrałam ją w paczce wiedziałam, że muszę ją jak najszybciej wykorzystać. Nałożyłam ją na włosy od wysokości uszu do końca i pozostawiłam na 20 minut. Po 20 min. spłukałam i umyłam włosy szamponem. Nałożyłam olejki i wcierki, tak jak robię to zazwyczaj i przyjrzałam się moim włosom.

Efekt

Nie zauważyłam, aby moje włosy były jakoś bardziej lśniące, jednak co do miękkości to muszę przyznać, że były bardzo mięciutkie i puszyste w dotyku. Dodatkowo nie zauważyłam, żeby były jakoś nazbyt obciążone przez maskę, a głowę musiałam myć dopiero po 2 dniach, więc nie przetłuściła mi dodatkowo włosów. Były one odżywione, mniej rozdwojone na końcach i dobrze się rozczesywały. Jeżeli chodzi o regeneracje zniszczeń włosów po różnego rodzaju zabiegach to niestety nie mogę tego stwierdzić, ponieważ moje włosy prócz powietrza z suszarki, nie są niczym innym traktowane.

Poniżej wrzucam zdjęcie składu maski.

Zapach i konsystencja

Zapach maski określiłabym jako nieco kwaśny, ale bardzo delikatny. Nie pachnie ona mocno, ani nie męczy swoim zapachem, jednak kiedy mamy ją na włosach oraz podczas spłukiwania, poczujemy jej zapach.

Konsystencja maski jest średnio gęsta, co widać po odciskach palców, które zostawiłam po jej użyciu. Nie jest ona zbyt rzadka (nie spływa z włosów), ani zbyt gęsta (bez problemu da się ją rozprowadzić na całych włosach). Dzięki temu maska jest wydajna i z pewnością starczy mi na bardzo długo.

Cena i dostępność

Cena jak na tak dobry produkt i tak dużą pojemność jest świetna – zapłaciłam za nią 10,99 zł na allegro + dostawa. Wiele sklepów internetowych oferuje te maski w wyższych cenach, jednak dochodzi kwota wysyłki, dlatego właśnie ta opcja na allegro jest najbardziej korzystna.

Jeżeli chodzi o dostępność stacjonarnie to nie spotkałam jeszcze tej maski w sklepach, ale w Internecie bez problemu możemy je zamówić w różnych drogeriach internetowych bądź właśnie na allegro.

Czy kupiłabym po raz kolejny tą maskę?

Zdecydowanie tak, z prostego powodu. Efekt jest naprawdę zadowalający po użyciu maski, a jej cena jest niewielka przyrównując ją do cen innych masek do włosów. Nie określiłabym tej maski jako coś wow, spektakularnego odkrycia czy najlepszego produktu roku, ale warto ją mieć w swoich zbiorach, bo naprawdę potrafi świetnie odżywić włosy. Dzięki tak dużej pojemności wiem, że ten produkt wystarczy mi na długi czas i jak na razie nie muszę się zastanawiać czy kiedy się skończy, kupię ją znowu.

Parę słów na koniec…

Aktualnie mam na głowie parę egzaminów i projekty, dlatego też nie wiem czy zdążę jeszcze w środku tygodnia opublikować coś nowego dla Was (pomimo, że pomysł za mną chodzi już od jakiegoś czasu). Jednak kiedy będę miała więcej czasu po sesji, na pewno będę pisać więcej i częściej dla Was 😉 A jak na ten moment możecie odwiedzać mojego instagramafacebooka, na których częściej publikuje różne zdjęcia oraz nagrywam kosmetyczne Stories 😉

Widzimy się już niedługo!

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.