Kosmetyki Rosie – część 1

Witajcie kochani!

Postanowiłam, że dziś ukaże się nowy post z prostego powodu – jutro wyjeżdżam i nie dam rady wstawić Wam nowej recenzji w weekend czy w poniedziałek. Mimo to mam nadzieje, że w przyszłym tygodniu uda mi się napisać coś nowego pomiędzy treningami fitnessu i opublikuję kolejnego posta do kolejnego piątku 😉

Przychodzę do Was dziś z długo wyczekiwanym postem nt. kosmetyków z Rosie, które pokazywałam Wam na Instagramie i Facebooku. Tym razem będzie to pierwsza część kosmetyków tej marki, ponieważ nie zmieszczę wszystkich, które mam w swoich zbiorach w jednym poście, ale nie martwcie się. Kolejna część kosmetyków z Rosie już niedługo – wręcz sama nie mogę się doczekać aż będę mogła pisać o kolejnych kosmetykach tej marki!

Post nie jest sponsorowany, a wszystkie kosmetyki, o których piszę, są kupione przeze mnie, dlatego też są to szczere opinie na temat każdego z produktów.

Parę słów o marce…

Rosie to marka powstała we współpracy profesjonalnego wizażysty Harrego Jeffersona z drogerią Kontigo. Opakowania są inspirowane damską biżuterią w odcieniach pudrowego różu, fioletu i turkusu. Jak to powiedział Harry: „Kosmetyki powinny być ozdobą każdej kobiety i powinna je nosić jako biżuterie na swojej skórze”.  Kosmetyki mają nadać naturalnego wyglądu naszej skórze. W skład całej marki wchodzą głównie kosmetyki do makijażu, np. podkłady, puder, bronzer, rozświetlacze, cienie do powiek, tusze do rzęs, pomadki, konturówki, pomady i kredki do brwi. Niestety dostępność marki jest bardzo słaba, ponieważ jej kosmetyki można dostać jedynie w Kontigo zarówno online jak i stacjonarnie.

 Na pierwszy ogień pójdą:

  • Lekki podkład cushion 3rd generacji Meringue
  • Bronzer Milk Chocolate
  • Pomadka powiększająca usta Raspberry Macaroon
  • Matowa pomadka Midnight Call
  • Rozświetlacz w płynie Rosie Diamond

Kredką do brwi, która jest na zdjęciu głównym zajmę się w kolejnym poście.

W kolejnym poście poświęconym tej marce opowiem Wam o kolejnych kosmetykach Rosie.

Lekki podkład cushion 3rd generacji – kolor Meringue

Jest to podkład w formie cushion. Ma on bardzo ładne opakowanie – pudełeczko otwierane na przycisk z gąbeczką w środku i lusterkiem. Sam podkład jest w postaci małych kuleczek zamkniętych siateczką, dzięki której możemy nabrać podkład bez zniszczenia tych kuleczek.

Gama kolorów jest niewielka – są tylko 3 odcienie. Niestety kolor ten jest dla mnie za ciemny pomimo, że kolor Meringue jest kolorem najjaśniejszym. Do tego wielkim minusem według mnie jest to, że robi on efekt maski. Nie bardzo chce się wtapiać w koloryt skóry i widać go po prostu na naszej twarzy. Ma fajne aksamitne wykończenie, ale nie jest wcale matowy. Moja skóra po chwili już zaczynała się świecić pomimo przypudrowania. Produkt ładnie pachnie, ale jest to kosmetyczny zapach, więc nic wyjątkowego w porównaniu do innych produktów. Cena jest bardzo wysoka, jak na podkład, dlatego nie radziłabym go kupować. Ja dopadłam go na przecenie -50%, ale nie kupiłabym go na pewno po raz kolejny.

Cena: 119,99 zł

Bronzer – kolor Milk Chocolate

Nie jestem fanką bronzerów z prostego powodu – mam szczupłą twarz i nie potrzebuję dodatkowego wyszczuplenia twarzy, jednak słyszałam dość dobre opinie na temat tego bronzera, dlatego postanowiłam go przetestować. Dostępny jest tylko jeden kolor – Milk Chocolate.

Jest to delikatny bronz, który po nałożeniu ma dać naturalny efekt konturowania. Niestety jeśli o mnie chodzi to parę podejść robiłam do tego bronzera i niestety, ale kompletnie nie widzę go na swojej twarzy. Inne osoby również nie zauważyły niczego brązowego na mojej skórze, co oznacza, że po prostu kompletnie go nie widać albo za mało go nakładałam. Cena za ten bronzer jest dosyć wysoka, dlatego też sądzę, że po raz kolejny nie kupiłabym tego produktu, a poszukałabym czegoś tańszego, lepszego i dobrze dostępnego.

Cena: 56,99 zł

Pomadka powiększająca usta – kolor Raspberry Macaroon

Ta pomadka jest totalnym niewypałem według mnie. Mieści się w małym słoiczku z ładnym delikatnym nadrukiem na zakrętce. Zapach jest bardzo ładny – cukierkowy, a konsystencja łatwa w nałożeniu. I na tym kończą się jego plusy. Pomimo, że kolor w słoiczku wygląda na różowy to pomadki kompletnie nie widać na ustach.

Jest ona po prostu przezroczysta. Dodatkowo pomadka jest nietrwała – już po 2 h ją zjadłam podczas rozmowy, a jedyne uczucie, że jest to klejąca warstwa. Uczucie pieczenia jest chwilowe, a efekt powiększenia ust to ściema. Nic takiego nie widać. Do tego cena jak za taki bubel jest potężna.

Cena: 36,99 zł

Matowa pomadka – kolor Midnight Call

Szminka jest w eleganckim opakowaniu, który otwiera się za pomocą przycisku, który wysuwa nam szminkę. Na opakowaniu znajduje się również lusterko, które bardzo przydaje się podczas poprawiania szminki, co jest niestety konieczne. Konsystencja szminki jest fajna, a produkt bez problemu nakłada się na usta. Niestety nie zastyga ani nie wtapia się w usta, przez co nie pozostaje na nich na długo, a już po 2 h rozmowy szminki nie ma. No chyba, że ktoś przypadkiem przetrze ręką bądź chusteczką po ustach to szminka na pewno przemieści się dookoła ust i wybrudzi.

Kolor pomimo, że na stronie wygląda jak ciemny róż/przygaszona fuksja to jest to normalna czerwień (bez szału). Na ustach również jest to kolor taki jakich nie mało na rynku. Nie polecam zakupu szminek z Rosie. Moim zdaniem nawet jeśli znajdziesz świetny kolor to będziesz zawiedziona podczas użytkowania, a cena jest całkowicie nie adekwatna do jakości produktu..

Cena: 55,99 zł

Rozświetlacz w płynie – kolor Rosie Diamond

Jest to chyba jeden z niewielu produktów, które w tym poście ocenie w miarę dobrze. Rozświetlacz jest zamknięty w beżowej buteleczce z ładnym nadrukiem. Fajnie, że posiada on pompkę, ponieważ zapewnia to higieniczne użytkowanie produktu. Niestety wielkim minusem pompki jest ilość, którą wyciskamy. Zamiast dozować małe ilości to nawet przy lekkim naciśnięciu, produktu wyciska się naprawdę sporo jak na coś czego nie potrzeba za wiele.

Rozświetlacz bardzo dobrze rozświetla cerę i ma dużo drobinek mieniących się na złoto. Nadaje on zdrowego wyglądu i blasku naszej skórze. Gama kolorów to 3 odcienie, mimo to żaden z nich nie wyróżnia się jakoś specjalnie i na skórze wyglądają praktycznie identycznie. Cena jest dosyć wysoka, ale można go dopaść na przecenie w klubie Kontigo Team, gdzie cena jest trochę niższa.

Cena: 56,99 zł

Jak widzicie tym razem recenzja ta pokazuje, że nie zawsze piękne i drogie kosmetyki idą w parze z jakością. Mimo, że nie jest to marka profesjonalnych kosmetyków przeznaczona dla makijażystów to nie mogę powiedzieć, aby była ona tania. Oczywiście, mam swoich ulubieńców wśród Rosie, których poznacie niedługo, ale wśród produktów, o których pisałam dziś, jest ich naprawdę mało.

Mam nadzieję, że nie zniechęciłam Was tym postem do marki Rosie i z chęcią przeczytacie również drugą część z innymi kosmetykami, które posiadam z tej pięknej kolekcji.

Do zobaczenia niedługo!

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.